Zabrała Dom, Samochód

i Moje Serce

Zabrała Dom, Samochód i Moje Serce

Rozdział 1: Rozwód w Poniedziałek

Wieczorem, w przestronnym salonie zalanych jasnym światłem, naprzeciwko siebie siedziało dwoje ludzi z pozwem rozwodowym spoczywającym między nimi.


Krystian Szawiński, nienagannie ubrany w dopasowany garnitur, emanował chłodnym dystansem. Jego ostre rysy pozostawały nieczytelne, obecność dowodzęca i onieśmielająca. Przeszywające spojrzenie spoczęło na milczącej kobiecie naprzeciw, jego oczy były nie do odgadnięcia.

"Rozwodzimy się w poniedziałek," oświadczył stanowczym, pozbawionym emocji głosem. "Poza odszkodowaniem w umowie, możesz zażądać wszystkiego czego potrzebujesz."


"Dlaczego tak nagle?" zapytała Freja Błońska, jej głos cichszy niż zwykle.


Odpowiedź Krystiana była bezpośrednia. "Ala wróciła."


Freja doskonale wiedziała, kim była Ala. Po krótkiej pauzie odpowiedziała: "Dobrze."


Krystian zawahał się, zaskoczony jej natychmiastową zgodą.


Freja otworzyła papiery rozwodowe, jej myśli pobiegły do przeszłości. Dwa lata temu spotkali się w klubie nocnym.


Ona była przytłoczona problemami; on pielęgnował złamane serce. Po kilku drinkach znaleźli pocieszenie w swoim towarzystwie, rozmawiając do późnej nocy.


Nie było impulsywnego romansu na jedną noc - tylko spokojne pożegnanie potem.


Trzy dni później wrócił ze swoim asystentem, by oświadczyć się. A ona się zgodziła.


Po ślubie traktował ją dobrze - dbał o jej potrzeby, delikatnie susząc jej włosy i rozwiązując problemy, zanim jeszcze je wyartykułowała. Ich związek był idealny - aż do sześciu miesięcy temu, kiedy jeden telefon wszystko zmienił.


Z dnia na dzień stał się odległy, jego ciepło zastąpiła lodowata obojętność. Wtedy dowiedziała się prawdy: Krystian poślubił ją, bo przypominała mu jego utraconą miłość - Aleksandrę Barcińską.


To wspomnienie sprawiło, że Freja zacisnęła usta, zanim zapytała lekko: "Mówiłeś, że mogę prosić o odszkodowanie, prawda?"


"Tak" odpowiedział Krystian sucho.


"Wszystko czego zechcę?"

Podniosła na niego wzrok, jej delikatna twarz pozbawiona zwykłej jasności. Przez ulotną chwilę poczucie winy błysnęło w jego piersi.


"Tak." Już postanowił spełnić jej rozsądne żądania. W końcu zawsze była dla niego dobra.


Głos Freji był spokojny. "Więc chcę najdroższy samochód z twojego garażu."


"Dobrze" zgodził się Krystian.


"Willę na przedmieściach" dodała.


"Załatwione" powiedział.


Freja uśmiechnęła się. "I udział w pieniądzach, które zarobiłeś przez ostatnie dwa lata."


Po raz pierwszy spokój Krystiana pękł. Jego oczy lekko się zmrużyły, jakby kwestionował, czy dobrze słyszał.


"Co powiedziałaś?"


Freja, niewzruszona, powtórzyła swoje żądanie.


"Nasze zarobki podczas małżeństwa liczą się jako majątek małżeński, prawda? Według moich obliczeń - wyłączając inwestycje - twoja pensja i dywidendy przez ostatnie dwa lata wynoszą kilka miliardów. Nie chcę wiele - tylko 40%."


Między nimi zapadła ciężka cisza. Potem dodała, jakby mimochodem wspominając o pogodzie: "Oczywiście, możesz też wziąć 40% moich dochodów."


Cierpliwość Krystiana w końcu się wyczerpała.


"Freja!" W jego głosie brzmiała niedowierzanie.


Czy naprawdę wcześniej czuł się winny? Jak to możliwe, że nigdy nie zauważył jej chciwości?


Freja spotkała jego spojrzenie spokojnie. "Czy to nie do przyjęcia?"

Absolutnie nie. Krystian natychmiast odrzucił ten pomysł. "Więc zapomnij o tym."


Freja odłożyła długopis. "Następnym razem, gdy zobaczę twoją rodzinę, wspomnę o twojej zdradzie emocjonalnej. Jestem pewna, że staną po mojej stronie."


Wyraz twarzy Krystiana się zmienił, jego spojrzenie stało się lodowate. Nie przewidział tej jej strony - dopiero teraz zdając sobie sprawę, że jej dotychczasowa uległość była tylko pozorem.


"Naprawdę chcesz ze mną negocjować w ten sposób?" zapytał.


"Tak." Freja wytrzymała jego spojrzenie bez drżenia. Wiedziała, że nienawidzi gróźb - ale ona nienawidziła zdrady bardziej.


"Dobrze." Oczy Krystiana stały się burzowe, jego głos lodowaty. "Dostaniesz to czego chcesz. Ale jeśli rozwód napotka na komplikacje, pożałujesz tego."


Freja oparła się o krzesło, jej ton ostry jak brzytwa. "Krystian Szawiński, to groźba?"


Ta wersja jej była mu obca. Przez dwa lata była obrazem posłuszeństwa - delikatna, ustępliwa, nigdy buntownicza. Teraz odpowiedziała na jego gniew niezachwianym spokojem.


"Nie." Już kalkulując w głowie, warknął:

"Dostaniesz majątek. Rozwodzimy się w poniedziałek."


Rzęsy Freji opadły na moment, zanim dodała: "Jeszcze jeden warunek."


"Mów." Jego cierpliwość się wyczerpywała.


"Zabierz mnie jutro na zakupy."


Zignorowała mróz bijący od niego. "Potem razem powiemy twojej rodzinie, że to ja wszystko skończyłam."


"Zgoda." ustąpił Krystian.


Po tych słowach ruszył w stronę drzwi, nie mogąc znieść ani sekundy dłużej w jej obecności. Wcześniej nawet rozważał danie jej okresu na przygotowanie się do rozwodu. Jak śmieszne.


Nie mogła się doczekać, żeby pokroić jego fortunę i pozbyć się go.

Gdyby Freja mogła przeczytać jego myśli, mogłaby się zaśmiać i powiedzieć: "Te marne pieniądze? Naprawdę myślisz, że mnie obchodzą?"


Krystian doszedł do drzwi i zatrzymał się. Nie odwracając się, powiedział: "Nie wrócę dziś na noc. Odbiorę cię jutro o dziewiątej rano. Przygotuj listę sklepów, które chcesz odwiedzić."


Głos Freji podążył za nim, spokojny, ale przenikliwy.


"Idziesz do Aleksandry Barcińskiej?"


Szczęka Krystiana się zacisnęła. "To nie twoja sprawa."


Freja westchnęła cicho, jakby już spodziewała się tej odpowiedzi. "Nie toleruję zdrady," powiedziała prosto.


"Więc zanim rozwód zostanie sfinalizowany, lepiej żebyś nie skończył z nią w łóżku."


Krystian obrócił się patrząc na nią. Freja nie mrugnęła."Co? Nie możesz wytrzymać jeszcze dwóch dni?"


"Rozumiem twoją gorycz," powiedział z niesamowitym spokojem, "ale złość ci nie pomoże. To rozwód, nie wojna."


Freja mrugneła na niego. Przez moment zabrakło jej słów. Ten mężczyzna był naprawdę bezwstydny.


Krystian nie czekał na odpowiedź. "Dobranoc."


I z tymi słowami odwrócił się i wyszedł.


Drzwi zamknęły się za nim z cichym kliknięciem. Wzrok Freji spoczął na papierach rozwodowych wciąż leżących na stole. Stała tam długo, nieruchoma.


Powiedzenie, że nic nie czuje, byłoby kłamstwem. Nie była z kamienia. W momencie gdy odkryła, że była tylko zastępczą, ból osiadł głęboko w jej kościach.


Krystian był jej pierwszą miłością.


Przez dwadzieścia cztery lata nikt inny nie przełamał jej obron. Przed zdradą był samą doskonałością - uważny, stały, uciszający każdą wątpliwość swoim cichym oddaniem.


Więc gdy dowiedziała się o Ali, zaproponowała, że odejdzie. Żeby go uwolnić. Ale on odmówił.

Rozdział 2: Krystian to Kompletny Drań

Powód odmowy Krystiana był prosty.


Zanim Ala wróciła, potrzebował kogoś do radzenia sobie ze starszyzną w domu - a Freja, uwielbiania przez jego rodziców i dziadka, była oczywistym wyborem.


Ale czasami Freja nie mogła nie zastanawiać się - czy naprawdę uważał ją za głupią? Inaczej dlaczego zakładałby, że będzie uczestniczyć w ukrywaniu jego romansu?


Teraz, z jego nagłym żądaniem rozwodu, frustracja w niej kipiała. Nawet po sześciu miesiącach hartowania się, uparte echo emocji pozostało.


Wypuściła powoli oddech, podeszła do kanapy i chwyciła telefon.


Nacisnęła kontakt oznaczony jako "Franek" - nietkniętу przez dwa lata - i napisała:


"Sprawdź, czy Grupa Szawińskiego ma jakieś problemy. I dowiedz się, czy Krystian jest śmiertelnie chory."


Odpowiedzi Franka eksplodowały na ekranie natychmiast.

"Kurwa - Freja?!"

"Nigdy nie myślałem, że jeszcze od ciebie usłyszę!"

"Dwa lata, Freja. DWA."

"Gdzie się podziewałaś?!"


Nie zadała sobie trudu tłumaczenia.

W złym humorze, odpisała jednym słowem: "Sprawdź."


Franek się poddał. "Robię to!"


Odrzuciła telefon i czekała.


Jeśli Krystian rozwodziłby się z nią, żeby oszczędzić jej jakąś tragedię, wybaczyłaby mu - może nawet pomogłaby. Ale jeśli był tylko niewiernym dupkiem? Porzuciłaby go bez zastanowienia.


Trzydzieści minut później telefon zabrzęczał z werdyktem Franka.


"Zero problemów. Żadnej choroby, żadnego kryzysu. Dlaczego pytasz? Krystian jest bogaty, przystojny i bystry - jesteście sobie parą. Czyżbyś nie lubiła ładnych chłopaków? Spróbuj!"

Zignorowała przytyk i odpisała: "Jesteś ślepy."


Potem wyciszyła telefon. Brak zewnętrznych czynników oznaczał tylko jedno - Krystian był kompletnym draniem.


Franek wpatrywał się w ekran, zdziwiony. Czy Freja dziś wstała w złym humorze?


Wzrok Freji spoczął na papierach rozwodowych. Po pauzie chwyciła długopis, nabazgrała swoje imię i wsunęła je do szuflady. Potem poszła pod prysznic.


Gdy wyszła, jej telefon był katastrofą - dziesiątki nieprzeczytanych wiadomości i 32 nieodebrane połączenia.


Nie trzeba było zgadywać. Franciszek Piątek - czyli Franek - najwyraźniej rozgadał o jej zmartwychwstaniu całemu światu.


Z ręcznikiem owiniętym wokół wilgotnych włosów, sięgnęła po telefon - tylko po to, żeby zadzwonił ponownie.


Na wyświetlaczu błysnął napis; to był jej ojciec.


Jej klatka piersiowa zacisnęła się. Dwa lata milczenia, a teraz dzwoni?


Opuściła Alerith ze względu na sytuację dotyczącą jej matki, i ani ona nie kontaktowała się z ojcem, ani on z nią - do teraz.


Po pauzie odpowiedziała chłodno. "Halo."


Cisza. Freja, nigdy nie mając cierpliwości, miała już rozłączyć się, gdy chrapliwy głos Hugona Błońskiego przebił się przez telefon.


"Mino."


To imię drasnęło pochowane wspomnienia.


"Czego chcesz?" zapytała obojętnie.


Hugon zawahał się, wina przebijała przez jego słowa. "Franciszek powiedział mi, że się odezwałaś. Mówił, że wypytywałaś o Krystiana. Potrzebujesz pomocy?"


"Nie." Freja nie miała ochoty na jego zaangażowanie.


Minął moment, zanim Hugon ośmielił się zapytać: "Jaki masz związek z nim?"


"Zaraz się rozwodzimy."


Hugon wstrzymał oddech. Była mężatką?

"Ty..." zaczął.


"Jeśli to wszystko, kończymy."


Freja nie chciała marnować na niego więcej oddechu.


"Czekaj!" pospieszył.


Trzymała język za zębami. Linia trzeszczała od napięcia. W końcu mruknął: "Kiedy wracasz? Ta kobieta odeszła."


Potem pośpiesznie dodał: "Rzeczy twojej mamy są nietknięte."


Jej palce zacisnęły się wokół telefonu. Przez moment emocje przemknęły przez jej twarz - potem znikły.


"Odnotowałam." Rozłączyła się zanim zdążył zaprotestować.


Hugon wpatrywał się w martwy telefon, frustracja kipiąca w jego piersi. Nawet nie zapytał o jej małżeństwo.


Freja nie poświęciła mu kolejnej myśli. Przełączyła telefon w tryb samolotowy, osuszyła włosy ręcznikiem i padła na łóżko.


Noc minęła bez snów. O ósmej rano następnego dnia była już na nogach - ubrana i po śniadaniu.


Dzisiaj zadbała o makijaż. Jej skóra świeciła; jej usta, naturalnie pełne, nie potrzebowały poprawy. Ale jej oczy - ostre, świetliste - były prawdziwą bronią. Jej uśmiech był jasny, niosący ciepło, które mogło natychmiast podnieść komuś ducha.


Gdy przybył Krystian, już czekała na kanapie. Jej włosy do ramion były spięte, grzywka zaczęsana pod czarny beret. Na jego widok wstała z gracją, sięgając po płaszcz i zarzucając go na ramię.


"Chodźmy." Chwyciła torebkę, jej ton spokojny i niewzruszony.


Krystian się nie ruszył. Jego dopasowany garnitur podkreślał wzrost, gdy powiedział: "Nie dzisiaj."


Freja zastygnęła."Mam inne zobowiązania."


Jego głos był obojętny. Jego spojrzenie zatrzymało się - za długo - na jej twarzy.


"Jutro."

"Krystian Szawiński." Jej ton był ostrzeżeniem.


Natychmiast mu się to nie spodobało.


"Założyłam dziś makijaż," powiedziała pozornie spokojnym głosem, ale niosącym nieomylną groźbę.


"Jeśli chcesz, żeby nasz rozwód przebiegł gładko w poniedziałek, odłóż wszystkie plany, które masz. Nie interesuję się ludźmi, którzy łamią obietnice."


Oczy Krystiana się zmrużyły. Po cichym kalkulowaniu, wyszedł, żeby zadzwonić - Freja słyszała tylko pojedyncze słowa: Ala... szpital... kontrola.


Uścisk Freji na torebce pobielał. W środku wrzała. Nawet teraz Ala całkowicie zajmowała jego myśli.


Krystian nie zauważył furii Freji. Widział tylko, jak dzisiaj lśniła - żywa, nieokiełznana. Nic jak przytłumiona kobieta, którą znał.


Po rozłączeniu się, zapytał gdzie chce robić zakupy. Freja wspomniała o największym centrum handlowym w mieście.


To nie były zakupy. To była szamotanina.


O 10 rano czterej ochroniarze szli za nią jak muly juczne - ramiona upakowane zegarkami, biżuterią, designerskimi torebkami. Telefon Krystiana brzęczał bez końca powiadomieniami.


Gdy Freja wkroczyła do kolejnego sklepu z biżuterią, jego szczęka się zacisnęła. To nie była terapia zakupami; celowo próbowała go zirytować.

Rozdział 3: Dlaczego Skrzywdziłaś Alę?

Gerard Tkaczyk, zawsze obowiązkowy asystent Krystiana, zawahał się przez moment przed zapytaniem: "Proszę pana, czy mam zarezerwować restaurację?"


Krystian masował skronie, irytacja błysnęła na jego twarzy. "Nie trzeba."


Wiedział, że Freja wyładowywała frustrację. Jeśli szaleństwo zakupowe łagodziło jej temperament, niech tak będzie - pozwoli jej wydawać swobodnie.


W momencie gdy te słowa opuściły jego usta, telefon zawibrował. Kolejne powiadomienie błysnęło - ponad trzydzieści milionów właśnie znikło z jego konta.


Gerard odwrócił wzrok, podczas gdy czterej ochroniarze stali sztywno, ramiona obładowane torba na zakupy jak milczące, przeciążone muły.


Freja wyszła ze sklepu jubilerskiego i nonszalancko wręczyła swój najnowszy zakup Gerardowi, którego ręce były wyraźnie puste.


Właśnie gdy obróciła się, żeby kontynuować swoją szamotaninę, zadzwonił telefon Krystiana. Jego postawa natychmiast się zmieniła. Napięcie w ramionach zelżało, marszczy się wygładziły, gdy spojrzał na wyświetlacz.


Długie palce objęły telefon, jego głos niezwykle czuły, gdy odpowiedział.


"Halo, Ala."


Gerard i ochroniarze wymienili zaskoczone spojrzenia. Czy ich szef zapomniał, że Freja stała tuż obok?


"Ala miała wypadek samochodowy w drodze na kontrolę w szpitalu. Jest nieprzytomna - wciąż w operacji," wybuchnął głos w słuchawce, panikując.


"Proszę, przyjedź. Wciąż wywoływała twoje imię zanim ją zabrali."


"Wyślij adres. Już jadę." Klatka piersiowa Krystiana się ścisnęła, słowa ostre z pilnością.


Zakończył rozmowę, jego spojrzenie migneło ku Freji. Wyjaśnienie zawisło na jego ustach, ale je przełknął.


Zamiast tego odwrócił się do Gerarda i ochroniarzy.


"Zostańcie z nią. Kupujcie wszystko czego chce. Jeśli nie zmieści się w samochodzie, dostarczcie do popołudnia."

"Tak, proszę pana," zagłosowało pięciu mężczyzn.


Bez kolejnego słowa Krystian odmaszerował, zostawiając Freję i pozostałych za sobą.


Niekomfortowa cisza opadła na grupę. Gerard poprawił okulary w złotych oprawkach, wymuszając wypolerowany uśmiech.


"Pani Szawińska, proszę się nie martwić. Pan Szawiński wróci, gdy załatwi sprawy."


"Jakie lojalni pracownicy," mruknęła Freja, jej ton przesiąknięty czymś nieczytelnym.


Gerard mrugnął, zdezorientowany jej odpowiedzią.


Freja studiowała lśniące żyrandole centrum handlowego, jej głos celowy.


"Bycie jego asystentem to jedno. Ale sprzątanie po nim? Powiedz mi, Gerard - czy kiedykolwiek widziałeś mężczyznę porzucającego żonę w środku randki, żeby pobiec do kochanki?"


Ochroniarze się spięli; uśmiech Gerarda zastygł.


Przez uderzenie serca wszyscy pięciu mężczyzn wpatrywali się w nią z czymś niebezpiecznie bliskim współczuciu.


To mogła być cena małżeństwa z bogatym - wiedza, że mąż zostawił ją dla innej kobiety, podczas gdy oczekiwano od niej przełknięcia zniewagi.


"Oszczędźcie sobie współczucia." Freja prychnęła, ubawiona ich wyrazami twarzy. Wskazała na torby, które ich obciążały.


"Jedna z tych mogłaby pokryć waszą pensję na rok. Może dziesięć."


Cios trafił idealnie.


Nacisnęła: "Więc, jest coś czego byście chcieli?"


Pięć par oczu rozszerzyło się jednocześnie.


Umysł Freji działał w sposób, którego nie mogli zrozumieć.


"Skoro poszedł grać bohatera dla swojej kochance, lepiej wykorzystajmy jego pieniądze."


Kręciła czarną kartą między palcami, jej głos teraz cichszy.


Żądło ją zaskoczyło. Nie zdawała sobie sprawy, że odejście Krystiana wciąż będzie ją drapać.


Teraz wszystko czego chciała, to opróżnić jego konto do ostatniego grosza.


Gerard i ochroniarze gapili się. Zachwycona ich szokiem, Freja wznowiła zakupy, karta ściśnięta jak broń.

Zakładała, że Krystian spędzi cały dzień w szpitalu. Ale gdy usiadła jeść, pojawił się jak burza, jego obecność przecinała ciepło restauracji.


Zanim ktokolwiek zdążył zareagować, chwycił nadgarstek Freji i pociągnął ją w stronę parkingu, jego uścisk żelazny.


Jej plecy uderzyły w drzwi samochodu, ból promieniował przez nią. Skrzywiła się.


Co do cholery z nim było nie tak?


Jego oskarżenie spadło jak trzask bata: "Dlaczego skrzywdziłaś Alę?"


Krystian drżał od stłumionej wściekłości. "Najęłaś tego kierowcę od ucieczki z miejsca wypadku, prawda? Dałem ci wszystko czego chciałaś, dom, samochód, pieniądze. Czego jeszcze chcesz? Dlaczego wciąż ją skrzywdziłaś?"


Wyglądał jak uosobiona zemsta, jego oczy lodowate.


"Kiedy ja..." - zdumienie Freji było szczere.


"Wciąż kłamiesz?" Jego głos mógł oszronić szkło.


"Zaplanowałaś to. Wybrałaś dzisiaj, żebym był rozproszony, podczas gdy twój najęty człowiek ją potrącił. Wiesz, że wolałbym umrzeć niż pozwolić jej cierpieć."


Jego głos był arktycznym mrozem, tym rodzajem, który przesiąka w kości i sprawia, że kręgosłup drętwieje.


Początkowa furia Freji rozpłynęła się w coś chłodniejszego, ostrzejszego. Jego absurdalne oskarżenie miało ironiczny skutek - opróżniło jej gniew, pozostawiając tylko lodowatą jasność.


Spojrzała mu w oczy, wargi wykrzywiając w pogardzie.


"Jak poetyckie. Obrócenie zdrady w jakiś wielki romans."


"Freja Błońska!" Kontrola Krystiana pękła, jego krzyk surowy z ostrzeżeniem.


"Jesteś urojony." Nie drgnęła, status nieważny.


"Myśl. Dlaczego miałabym niszczyć swój nowy start - moją wolność - z powodu kogoś takiego jak ona?"


"Wiesz dokładnie dlaczego." Jego głos opadł niżej, ostrze przyłożone do jej gardła.


Błysnęło zrozumienie. "Ach. Myślisz, że wciąż jestem tobą zauroczona?"

Krystian nic nie powiedział, ale jego zaciśnięta szczęka i ogień w oczach były odpowiedzią wystarczającą.


"Dlaczego miałabym cię wciąż chcieć?" Freja zaśmiała się, dźwięk kruchy.


"Po traktowaniu mnie jak zastępczą? Po twojej niewierności? Po obserwowaniu jak pław się nad inną kobietą?"


Słowa spadły jak policzki.


Krystian spięł się. "Nie zdradzałem," wycharczał.


"Oddałeś jej swoje serce nosząc mój pierścionek."


Jej uśmiech był zabójczy. "To zdrada."


"Dość uników," warknął.


"To ty masz urojenia o spisku!"


Cisza. Krystian studiował ją, jakby pierwszy raz odbierał warstwy.


Ciężar jego badania był duszący. Freja odmówiła zwiędnięcia.


"Więc twierdziła, że najęłam człowieka, żeby ją zabić, a ty po prostu... jej uwierzyłeś?"


"Tak." Jego gniew zachwiał się pod jej niezachwianym spojrzeniem, ale mróz pozostał.


"Ala nie kłamała. I ma dowody."


Brwi Freji się wzniosły. Jej palce wgryzły się w pasek torby, kostki biały.


"Idealnie. Jedźmy do szpitala. Teraz."


Krystian mrugnął. Jej natychmiastowa zgoda go zaskoczyła. Winni ludzie nie zapraszali konfrontacji. Wątpliwość wślizgnęła się do środka.


Czy dowody były sfabrykowane?


"Rusz się." Jej rozkaz przerwał jego myśli. Puścił jej nadgarstek, zdezorientowany jej obojętnością.


Coś brzydkiego przekręciło się w jego piersi - irytacja? Wina?


Zanim zdążył to nazwać, wyrwał klucze i szarpnął drzwi samochodu.

Rozdział 4: Czy Ty Mi Grozisz?

Gerard wystąpił naprzód szybko, żeby wziąć klucze, przyjmując rolę kierowcy bez wahania.


Freja szarpnęła drzwi pasażera i wsunęła się do środka, wzrok utkwiony prosto przed siebie - całkowicie ignorując Krystiana.


Węzeł strachu zacisnął się w piersi Gerarda. Co jeśli Freja powiedziała coś oburzającego? Myśl sprawiła, że jego palce zacisnęły się wokół kierownicy.


Po ciężkiej pauzie ośmielił się: "Pani Szawińska, pani..."


"Jedź." Jej odpowiedź była ostrzem, ostre i ostateczne.


Gerard zerknął w lusterko wsteczne. Wyraz twarzy Krystiana nie zdradził niczego. Przełykając ciężko, wyjechał z parkingu.


Cisza zadusała samochód jak gęsta mgła. Napięcie było nie do zniesienia. Ramiona Gerarda napięły się, jego uścisk na kierownicy sprawił, że kostki pobielały. Ani Krystian, ani Freja nie odzywali się. Oboje promieniowali mrozem tak głębokim, że mógł pękać szyby.


Gerard dobrze znał nastroje Krystiana - ale Freja? Wcześniej była prawie wesoła. Co do diabła się stało?


Stłumił westchnienie. Pytania teraz nie pomogą.


Na tylnym siedzeniu wzrok Krystiana mimowolnie dryfował do profilu Freji. Coś nieznanego przekręciło się w jego piersi - emocja, której odmówił nazwania.


Trzydzieści minut później samochód zatrzymał się przy wejściu do szpitala. Krystian chwycił nadgarstek Freji, ciągnąc ją w stronę oddziału VIP. Jego uścisk był żelazny, nieustępliwy.


Skrzywiła się, jej głos ociekający kpiną. "W tym tempie to nie ja zostanę oskarżona - ty zostaniesz aresztowany za napaść pierwszy."


Puścił jej ramię jakby go paliło. Gniewne czerwone ślady okręciły jej skórę.


Freja posłała mu spojrzenie tak palące, że mogłoby stopić stal. Wina błysnęła w piersi Krystiana - krótko, niechciana.


Znikła w momencie gdy posiniaczona twarz Ali błysnęła w jego umyśle.

"Idź za mną," mruknął, odwracając się na pięcie. Nie czekał, żeby zobaczyć, czy Freja posłucha.


Drzwi się otworzyły. Ala leżała podparta w łóżku, jej twarz rozjaśniła się na widok Krystiana.


"Krystian," westchnęła, głos słodki z oddaniem.


W mgnieniu oka był przy jej boku, palce musnęły jej dłoń w milczącym uspokojeniu.


Freja wkroczyła, rzuciła jedno spojrzenie na nich i zadrwiła. "Może powiinnam wyjść? Dać wam trochę prywatności?"


Ala drgnęła. "Pani Błońska, to nie to co pani myśli! My tylko..."


"Puść jego rękę," przerwała Freja, "a to kłamstwo może nawet się utrzymać."


Skróciła dystans do łóżka, studiując Alę właściwie po raz pierwszy - miękkie rysy, delikatną sylwetkę, oczy szeroko otwarte z wyćwiczoną niewinnością.


Ach. Teraz rozumiała. To była kobieta, którą Krystian kochał.


"Krystian..." Palce Ali zacisnęły się wokół jego dłoni, jej dolna warga drżała.


Freja omal nie przewróciła oczami. Gra była przezroczysta. Ala chciała, żeby eksplodowała - żeby zagrała zazdrosną żonę i dała Krystianowi kolejny powód do jej nienawiści.


Krystian nieprawidłowo zinterpretował uścisk Ali jako strach. Jego głos złagodniał, rzadkość.


"W porządku. Jestem tutaj."


Śmiech Freji był kruchy. "Krystian, jestem tutaj."


Ta bezczelność. Afiszowanie się z romansem na jej oczach - czy myślał, że po prostu to zniesie?


Zignorował ją, mruczącс coś do Ali, co sprawiło, że się zarumieniła.


Cierpliwość Freji pękła. "Gerard," zawołała, nie odwracając się od łóżka.


Gerard spięł się. Jak w ogóle go zauważyła?

"Wyciągnij telefon." Jej ton był zabójczo spokojny.


"Nagraj swojego szefa przytulającego się do kochanki. Zobaczmy, jak bardzo akcjonariusze Grupy Szawińskiego będą zadowoleni ze skandalu."


Gerard pobladł. Nigdy nie miał zamiaru być wciągnięty w to.


Ala sapnęła, odsuwając się od Krystiana jakby ją parzył.


"Freja. Dość." Głos Krystiana był samą zimą. Nie spojrzał na Freję, jego ręka wciąż spoczywała na plecach Ali. "Jesteś tutaj, żeby przeprosić."


Freja wyciągnęła telefon, nacisnęła nagrywanie wideo i uśmiechnęła się.


"Zabawne. Myślałam, że przyprowadziłeś mnie tutaj, żebym osobiście zobaczyła twoją zdradę."


Pokój pogrążył się w ciszy. Freja zapisała wideo celowym stuknięciem, potem wsunęła telefon do torebki.


"Co myślisz, co zrobiłaby twoja matka, gdyby to otrzymała?"


Twarz Krystiana stwardniała w marmur. Wciąż przystojny, zauważyła mimowolnie Freja. Nawet furia nie mogła stępić ostrych linii jego szczęki - mężczyzna był niesprawiedliwie atrakcyjny.


"Czy mi grożisz?" Jego głos był niebezpiecznie cichy.


"Po prostu podziwiam widok." Machnęła ręką w ich stronę. "Oboje jesteście tacy... fotogeniczni. Mogłabym oprawić każde zdjęcie."


Jej wzrok zatrzymał się, kpiący. "Ale czy naprawdę tak chcesz to załatwić?"


Krystian się nie ruszył. Jego postawa krzyczała o lojalności - wobec Ali, nie Freji.


"Dobrze." Freja upuściła torebkę na krzesło z hukiem.

Zdumienie przeszło przez pokój, z wyjątkiem Gerarda. Jego żołądek opadł. Miał przeczucie, że knuje coś. I miał rację.


Freja chwyciła ramię Gerarda, jej ton lekki. "Załatwmy to szybko. Gerard i ja mamy później interesy do omówienia."


Spokój Gerarda się rozpadł. "Proszę pana, przysięgam, pani Szawińska i ja, to nie to co..."


"Dlaczego taki nerwowy?" Freja poklepała jego rękaw, żmijski uśmiech wykrzywiał jej usta.


"Panna Barcińska nie jest zdenerwowana, a to ona przylgnęła do mojego męża."


Gerard zakrztusił się. Spojrzenie Krystiana mogło zamrozić lawę. Palce Ali drgnęły pod kocem, jej słodycz pękając, by odsłonić coś mroczniejszego.


Szczęka Krystiana zacisnęła się. Ramię Gerarda w uścisku Freji nagle wydawało się... złe.


"Gerard." Ostrzeżenie w głosie Krystiana mogło obalić imperia.


Gerard szarpnął ramieniem - raz, dwa razy. Uścisk Freji nie popuścił. Jak mogła być tak silna?! Panika szamotała jego myśli.


"Proszę pana..." Jego głos pękł. "Nic się tutaj nie dzieje, ja..."


Oczy Krystiana stały się arktyczne. Jednak poprawił poduszkę Ali i odciągnął rękę od niej.


Freja puściła Gerarda z drwiącym uśmiechem. Opadła na krzesło, krzyżując nogi. Gerard wydechł jak człowiek, któremu darowano wyrok w ostatniej chwili.


Ala obserwowała ich, jej paznokcie wgryzały się w dłoń pod prześcieradłami.


"Panno Barcińska." Freja splotła palce.


"Mój drogi mówi mi, że oskarżyłaś mnie o wynajęcie twojego napastnika - z dowodami."


Podkreśliła to słowo, wzrok zafiksowany na Krystiani. "Możesz się podzielić?"

Rozdział 5: Zmieniłaś Się

Ala rzuciła szybkie spojrzenie na Krystiana i z nieomylną aurą intymności powiedziała: "Posłucham Krystiana."


Freja, jej uderzające oczy lekko się podnosząc, odwróciła się do Krystiana. "Kochanie, mogę rzucić okiem?"


Krystian zauważył sztuczne ciepło w jej głosie, ale milczał. Bez słowa podniósł telefon ze stołu i wyświetlił rozmowę przed jej wręczeniem.


Freja wzięła telefon, przeglądając historię czatu. Kontakt oznaczony jako "Pani Szawińska" wysłał wiadomość.


"Pomóż mi pozbyć się Ali, ureguluje twoje długi i rzucę dodatkowo milion."


"Skąd mam wiedzieć, że dotrzymasz słowa?" odpowiedział napastnik Ali.


"Jestem żoną Krystiana Szawińskiego. Milion to dla mnie nic," przyszła odpowiedź od "Pani Szawińskiej".


Napastnik odpowiedział ostrożnie: "Zaufam ci tym razem. Ale jeśli nie dotrzymasz słowa, nie boję się zrobić awantury w Grupie Szawińskiego! Wyślij mi jej zdjęcie."


Chwilę później "Pani Szawińska" wysłała zdjęcie, po którym nastąpiło ostrzeżenie. "Nie zostaw śladów."


Freja skończyła czytać, jej wyraz twarzy nieczytelny. Lekko uniosła brew i zapytała: "To wszystko?"


Krystian studiował jej twarz, szukając jakiegokolwiek błysku paniki - ale nie znalazł żadnego.


"To wszystko."


"To nie byłam ja." Freja oddała telefon, jej głos spokojny, gdy rozumowała: "Z twoimi zasobami nie powinno być trudno ustalić, do kogo należy to konto."

"Konto jest nowe. Bez weryfikacji tożsamości użytkownika," odpowiedział Krystian, jego głos z chłodnym dystansem.


"Więc śledź IP logowania," zasugerowała Freja bez wysiłku.


Spojrzenie Krystiana zatrzymało się na niej, jego wyraz twarzy lekko się mroczył. Przez wszystkie lata, które ją znał, inteligencja nigdy nie była jej cechą wyróżniającą. Zawsze polegała na nim w rozwiązywaniu problemów. Jednak teraz analizowała sytuację z ostrością, której się nie spodziewał.


"Nie powiesz mi chyba, że IP było ukryte, prawda?" zapytała Freja, gdy jego milczenie przeciągnęło się za długo.


Krystian nie odpowiedział jej bezpośrednio. Zamiast tego wydał rozkaz. "Gerard, niech dział techniczny śledzi wszystkie IP logowania powiązane z tym kontem."


"Zrozumiałem," odpowiedział Gerard szybko, biorąc telefon i szybko wychodząc z pokoju, chętny by uniknąć uwięzienia między napięciem Krystiana i Freji.


Wzrok Krystiana pozostał utkwiony w niej. "Czy jesteś absolutnie pewna, że to nie ty?"


Jego głos był chłodny, nieczytelny. Od momentu gdy zobaczył wiadomości, był pewien, że Freja była odpowiedzialna. Wszystko w niej ostatnio przeczyło jego wcześniejszemu wrażeniu o niej.


Nigdy wcześniej nie dbała szczególnie o pieniądze, jednak podczas rozwodu żądała przesadnej sumy. Zawsze była delikatna i skromna, ale nagle stała się ostra i nieustępliwa.


Czy jej łagodna natura była tylko iluzją przez cały czas?


Freja, niewzruszona, założyła ramiona. "Zamiast marnować czas na przesłuchiwanie mnie, może powinieneś ustalić, jak kierowca zdobył dzisiejszy harmonogram panny Barcińskiej," zauważyła chłodno.


Krystian lekko zmrużył oczy, ale nic nie powiedział. Zanim zdążył odpowiedzieć, dodała: "Ach, i jeszcze jedna rzecz."


"Co takiego?" zapytał.


"W takich przypadkach logicznym pierwszym krokiem byłoby wezwanie policji," zauważyła, utrzymując jego spojrzenie. "Nie atakowanie kogoś nieistotnego jak ja."


Wyraz twarzy Krystiana się zmroczył. Dziwnie, w momencie gdy dowiedział się, że Freja była zamieszana, jego pierwszym instynktem było skonfrontowanie się z nią - nie zgłoszenie tego władzom.


Przez moment między nimi rozciągnęła się cisza, niewypowiedziane napięcie wisiało w powietrzu.


Krystian znalazł się uwięziony w jej spojrzeniu. Jej oczy - kiedyś wiecznie ciepłe - mrugały powoli, jej długie rzęsy trzepotały jak skrzydła motyla.

Żaden z nich nie odwrócił wzroku.


Moment pękł, gdy miękki głos Ali przyciągnął Krystiana z powrotem do teraźniejszości.


"Krystian," mruknęła.


Jego głowa lekko się odwróciła. "Co takiego?"


Ala zawahała się przez chwilę przed powiedzeniem: "Chcę teraz odpocząć."


To była prosta prośba, ale implikacja była jasna - chciała, żeby sobie poszli.


Freja jednak nie miała zamiaru jeszcze odchodzić. Subtelny uśmiech zagrał na jej ustach, gdy zrobiła krok bliżej łóżka.


"Zanim odpocznie, czy nie powinnaś mi przeprosić?"


"Co?" Oczy Ali rozszerzyły się w udawanym zdumeniu.


Krystian natychmiast zrozumiał implikację Freji. Jego głos opadł do ostrzegawczego warczenia. "Freja."


Pozostała niezachwiana, jej ton lodowaty. "Nie będę cię winić za uwodzenie mojego męża - związek wymaga dwojga. Ale najpierw zajmijmy się twoim fałszywym oskarżeniem."


"Przepraszam!"


Przeprosiny Ali wysypały się, słodkie ze skruchą. Jej palce skręciły prześcieradła.


"Gdy zobaczyłam 'Panią Szawińską', po prostu... założyłam, że to ty."


"Och?" Uśmiech Freji się zaostrzył.


"Ja założyłam, że inscenizowałaś ten 'wypadek', bo nie mogłaś znieść myśli o zakupach Krystiana ze mną."

"Nie robiłam!" Protest Ali był odruchowy.


"Freja." Głos Krystiana kipiał gniewem.


Wzruszyła ramionami, celowo nonszalancko. "Nie możesz znieść żartu?"


"Nazywasz to żartem?" Podszedł bliżej, osłaniając Alę swoim ciałem. "Zaatakuj ją jeszcze raz, a będziesz miała do czynienia ze mną."


Freja zaśmiała się - dźwięk jak pękający lód.


"Szalejesz z powodu żartu, jednak gdy ona oskarżyła mnie o usiłowanie morderstwa, gdzie była ta furia dla mnie?"


Krystian zamarł. Jego oczy stały się arktyczne.


"Krystian Szawiński." Wypowiedziała jego imię jak wyrok.


Coś w jego piersi szarpnęło. Zacisnął szczękę przeciwko temu uczuciu.


"Muszę ci przypomnieć?" Jej głos zadrżał - tylko raz - zanim stal powrócił.


"Wciąż jesteśmy małżeństwem."


Sama duma stłumiła słowa - "Twoja obrona jej boli głębiej niż wiesz."


"Krystian," wtrąciła się Ala, grając rozjemcę. "To moja wina. Nie złość się na nią."


Freja omal nie przewróciła oczami. Zignorowała drobne gierki kobiety, ale cierpliwość miała granice.


"Od kiedy obcy wtrącają się w sprawy rodzinne?" Jej ton mógł oszronić szkło.


"Po prostu nienawidzę widzieć was kłócących," wyszeptała Ala.


"Kłócimy się," powiedziała Freja powoli, "z twojego powodu."


"Ja... przepraszam." Szept Ali był arcydziełem udawanej skruchy.


"Gdyby przeprosiny wystarczały, nie potrzebowalibyśmy sądów."

"Dość." Krystian chwycił nadgarstek Freji - tym razem jego uścisk pozbawiony był wcześniejszej brutalności.


"Ze mną. Teraz."


Nie stawiała oporu. Chwyciła torebkę, pozwalając mu zaciągnąć się na korytarz.


Na końcu holu puścił ją, jego maska obojętności z powrotem na miejscu.


"Czego chcesz?"


"Ją zdemaskować."


Cisza.


"Nazwać ją tym, czym jest - dziwką."


"Nie jest," warknął.


"Więc czy ja jestem?"


"Nie."


"Więc kto jest?" zapytała Freja ponownie.


Pytanie wisiało między nimi jak ostrze.


Krystian pierwszy odwrócił wzrok. Chciał wyjaśnić, ale jej twarz - sama pogarda, jej kiedyś ciepłe oczy teraz krzemień - go powstrzymała.


"Zmieniłaś się," powiedział w końcu.